sobota, 7 sierpnia 2004

UHERSKÉ HRADIŠTĔ

Uherské Hradiště jest 26 tysięcznym miastem leżącym na południowym wschodzie Czech.
W Radzie Miejskiej zasiada 9 osób.

Nazwa oznacza Węgierskie Grodziszcze.
Uher to po czesku Węgier a Uherka to Węgierka.

Skonsumowanie uroków miasta i jego okolicy wymaga przejazdu przez Czechy. Jeśli do pochłaniania prędkości używamy własnego samochodu warto mieć na względzie kilka istotnych wskazówek.
W Czechach obowiązują dziwaczne zasady ruchu drogowego. Jeśli przy drodze umieszczony jest znak ograniczenia prędkości do np. 70 km/h to oznacza to, że jazda z prędkością wyższą traktowana jest jako złamanie umowy społecznej spisanej w kodeksie drogowym.
Jeśli jest to 50 km/h to można wnosić, że umieszczający znak miał zamiar poinformować kierowców, że jazda z prędkością wyższą niż 50 km/h jest zabroniona.
Zabroniona czyli związana bezpośrednio z karami, które zdefiniowano w zasadach współżycia społecznego.
Zaskoczeniem dla wielu podróżujących Polaków jest fakt, że przekraczanie prędkości ustalonych na znakach drogowych podlega karze. Karę wymierzają czescy policjanci przy pomocy mandatów.
Mandat to w języku czeskim pokuta.
Słony mandat to pořádná lub tučná pokuta.
Pořádná czyli porządna, solidna i należyta.
Tučná to z kolei tłusta, gruba, spora lub pokaźna.

Nasza polska pokuta to po czesku pokání.
Odprawiać pokutę to činit pokání a zadać pokutę to uložit pokání.

Kierowca nie przestrzegający w Czechach zasad ruchu drogowego na własne życzenie zadaje sobie pokutę. Całkiem zresztą porządną.

W Polsce jak wiemy znaki drogowe mają nieco inne znaczenie.
Są to najczęściej eksponaty umilające jazdę. Uatrakcyjniające nudną jazdy samochodem. Owszem i w Polsce zdarza się zapłacić mandat. Są to jednak sytuacje losowe w większym zakresie odnoszone do życiowego fartu kierowcy niż do zasad zachowania się na drodze.
Polski kierowca przekraczając przepisy rozgrzesza siebie samego gdy nie zostanie złapany przez policję lub gdy nie spowoduje wypadku drogowego.
Jeśli na odcinku drogi obowiązuje ograniczenie do 50 km/h a kierowcy udaje się przejechać ten odcinek z prędkością 147 km/h to w mniemaniu polskiego, statystycznego kierowcy znak drogowy ustawiał partacz bez wyobraźni.

Ta odmienność interpretacji przepisów ruchu drogowego w sąsiadujących ze sobą krajach jest przyczyną wypracowanej od wielu lat obiegowej opinii: Czesi nie lubią Polaków.
Okazuje się, że w przypadku jazdy w zgodzie z przepisami opinia ta zawodzi. Choć dla typowego polskiego kierowcy nie jest to łatwe do przetestowania z uwagi na organiczną niechęć do przestrzegania przepisów, to jest to fizycznie możliwe do sprawdzenia.


Hotel Grand mieści się w okolicach rynku. Choć w okolicach jest wiele pensjonatów to hotel Grand ma tę zaletę, że jest dobrze widoczny i mieści się w centrum miasta. Warunki średnie a ceny takie jak warunki. A więc wszystko gra.
Dobra baza wypadowa dla przybyłych w późnych godzinach wieczornych.
Odległość pomiędzy rynkiem i hotelem wyznacza jeden rzut beretem co daje możliwość odbycia nocnego spaceru po Starówce a także poznania uroków miejscowych restauracji, winiarni i piwiarni.
Wędrując po Czechach warto mieć na względzie, że CK Kultura Gastronomiczna nie została wytłumiona i przygaszona socjalizmem. W całych Czechach, czy to w małych mieścinkach, czy też dużych miastach, istnieją i są wykorzystywane restauracje. Podstawowe usługi gastronomiczne świadczone są na dobrym poziomie i po dobrych cenach.
Nie było przypadkiem, że właśnie w Czechach nakręcone zostały kultowe Zaklęte Rewiry po czesku Dvojí svět hotelu Pacifik.


W 2004 roku szły już w dobrym tempie prace renowacyjne. Czeskie miasta, miasteczka i mieściny zaczynały uzyskiwać atrakcyjną i cywilizowaną formę. Czuć, że ktoś dba tam o kolory i zna się na kolorach. Na materiałach budowlanych i jakości wykonawstwa. Czuć, że jakaś niewidzialna ręka wyposażona w sprawny mózg wtrynia się w mozolny proces odsocjaliźniania krainy.

W roku 1997 r. powódź zalała Uherské Hradiště. Wspólnym wysiłkiem udało się Czechom efekt powodzi zniwelować. Figla spłatała tu najważniejsza rzeka na Morawach - Morava.

Główny rynek nazywa się tu Masarykovo náměstí. Życie toczy się tutaj miło i przyjemnie. Urok miasta tkwi w tym, że składa się ono głównie ze Starego Miasta. Zwykle tego formatu starówka towarzyszy większym skupiskom ludzi. Zwykle poza starszymi częściami miast znajdują się wielkie i brzydkie osiedla mieszkaniowe. Na całe szczęście dla Czechów, w Czechach istnieje wiele małych miast, których nie upstrzono osiedlami-obrzydliwkami. Taki stan poprawia komfort życia. Zapewnia miastu dobry klimat.

Klucząc po rynku przyglądaliśmy się miastu o poranku. Obok nas toczyło się codzienne uherskie życie. Sprzątano, zaopatrywano sklepy, robiono zakupy, rozmawiano, pito piwo, wino. W gąszczu codziennej krzątaniny dostrzec można było, że wszelkie czynności wymagające samochodu realizowane są przy pomocy miejscowej marki Škoda. Policja, straż miejska, sanitarki, dostawczaki - wszyscy korzystają z produkcji rodzimego przemysłu motoryzacyjnego. Rodzimy przemysł przygotował swoim rodzimym użytkownikom wszelkiego typu nadwozia dopasowując je ściśle do potrzeb i branż.
Efekt ekonomiczny tego zabiegu jest prosty. Całe wory pieniędzy niezbędne na zakup tych samochodów pozostają w kraju. Jednocześnie pracownicy fabryki mają pracę. Dzięki tym prostym zależnościom na miejskim rynku panuje spokój i harmonia. Codziennej krzątaninie nadano dodatkowy sens. Niematerialny.
Bywają też kraje, w których sens uchodzi za towar luksusowy.

Przy okazji rozważań o motoryzacji warto sobie uzmysłowić, że Czesi do pojęcia samochód podchodzą z uśmiechem. Samochód nie przecież pojazdem, który sam chodzi a co najwyżej sam jeździ. Skłonni więc by byli co najwyżej akceptować nazwę: samojezd.
Sami samochód nazywają neutralnie auto.
Pojazd to po czesku vozidlo.

Urząd Miejski z Radą Miejską obsługiwaną przez 9 radnych.

Znalecká kancelář to kancelaria rzeczoznawcy. W tym przypadku rzeczoznawcy majątkowego oceniającego wartość nieruchomości. Generalnie zajmującego się nieruchomościami.
Znalec to znawca, rzeczoznawca, biegły lub ekspert.

Tu komuś chciało się pomalować śródmiejską kamienicę. Twórca zamiast sięgnąć po sprawdzony spray wyraził się przy pomocy pędzli i farb. Być może namalowany obraz nie daje tak bezpośredniego przekazu jak napisy: RUCH MISZCZE czy też MIĘKI HUJ ale jest z pewnością ciekawą, nieco inną próbą wyrażenia emocji twórcy.

Masarykovo náměstí w swojej sierpniowej krasie.
Krása to piękno, piękność.
Krasavec to piękny mężczyzna, piękniś. A konsekwentnie krasavice to krasawica, piękna kobieta. Inaczej kráska.
A ze mną do podstawówki chodził Waldek Kraska. Z pięknem nie miał wiele wspólnego. Miał za to najbliżej z nas wszystkich do szkoły.


Ulica Prostřední łącząca ze sobą dwa rynki Masarykovo náměstí ora Mariánské náměstí
Prostřední ma statystyczny wydźwięk i oznacza średni, przeciętny. Lub też środkowy.
W przypadku tej ulicy chodziło raczej o to ostatnie znaczenie.

Ten lokal wyróżniał się od innych swoim stanem. Również branżą usługową, dla której był przeznaczony. Provaznictví to powroźnictwo. Malejąca liczba klientów na liny, sznury, powrozy i postronki przyczyniła się do powolnego upadku punktu usługowego.

W sympatycznym lokalu można było napić się miejscowego wina już za 6 koron za kieliszek.
Wbrew pozorom nazwa: sudová vína niewiele ma wspólnego z winami sodowymi.
Sud to nasza beczka. Są więc lokalne, pyszne, beczkowe wina.
Beczka to także bečka.
Z uwagi na mocno zakorzenioną kulturę winiarską na terenie Czech i Moraw nazewnictwo beczek jest rozbudowane i mocno zależne od pojemności.
Wizyta na Morawach uprzytamnia, że jest to kraina bogata w winnice i przeróżne wina. Jest to wyraźny ślad istnienia na tych terenach kultury śródziemnomorskiej. Z każdym rokiem wzrasta ilość winnic, winiarni oraz rodzajów wina czeskiego.
Uherské Hradiště leży w regionie południowych Moraw, który nosi nazwę Slovácko. Choć Slovácko leży w pobliżu Słowacji to nią nie jest. Słowacja to po czesku Slovensko. A więc podobnie ale nie tak samo.